KAROLINA STANISZEWSKA: OSIĄGNĘŁYŚMY COŚ WIELKIEGO
- Byłam bardzo zaskoczona. Wszystko działo się tak szybko. Przed chwilą jeszcze grałam na boisku, a po sekundzie słyszę swoje imię i dziewczyny wypychające mnie na środek. Idąc tam, aż mi się łezka w oku zakręciła. Było to dla mnie niesamowite, że po prawie dwóch tygodniach gorszych i lepszych meczach w Skopje zostałam doceniona - powiedziała Karolina Staniszewska, przyjmująca reprezentacji Polski do lat 19. Biało-Czerwone zajęły trzecie miejsce podczas mistrzostw Europy w Macedonii Północnej. W gronie wyróżnionych zawodniczek znalazła się wspomniana kapitan polskiego zespołu.
pzps.pl: Jaka była twoja pierwsza myśl, po ostatnim gwizdku w meczu z Holenderkami?
Karolina Staniszewska: Pierwsza myśl, patrząc jak ostatnia piłka w grze lądowała na aucie, po błędzie Holenderek była taka, że zrobiłyśmy coś niemożliwego i osiągnęłyśmy coś wielkiego. Patrzyłam jak dziewczyny i trenerzy wbiegają na boisko ze łzami w oczach, co oznaczało, że naprawdę wygrałyśmy mecz o brązowy medal. Byłam w tamtym momencie najszczęśliwszą osobą na świecie.
Trzeba przyznać, że Holenderki wysoko zawiesiły wam poprzeczkę. Zgodzisz się, że kluczowy dla tego meczu był trzeci set, którego końcówka była dość zacięta, ale to wam udało się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę?
Holenderska drużyna na pewno była lekkim zaskoczeniem na tym turnieju. Udowodniła też, że potrafi grać na bardzo wysokim poziomie, wygrywając w meczu grupowym z Turcją. Patrząc na przebieg naszego meczu, to rzeczywiście nasze małe zwycięstwo w trzecim secie dało nam lekką przewagę, zarówno sportową, jak i psychiczną. Następnie w czwartym secie wiedziałyśmy, że musimy to wykorzystać, aby osiągnąć nasze cele i tak też się stało.
W twojej ocenie, który mecz turnieju w Skopje był najtrudniejszy?
Najtrudniejszym meczem uważam, że zawsze jest ten pierwszy, a potem ten o czwórkę. W naszym przypadku też tak było. Mecz z Grecją był na wielkich emocjach i trochę nerwowy, ale każdy wykonał swoje zadania na sto procent. Spotkanie o wszystko rozegrałyśmy z drużyną z Finlandii. Wygrana w tie-breaku bardzo cieszyła i przybliżyła nas o jeden krok do medalu.
Na podium mistrzostw Europy poza wami stanęła reprezentacja Włoch i Serbii. Czy obecność Włoszek i Serbek była dla ciebie zaskoczeniem? Czy takie mniej więcej podium typowałyście?
Z niektórymi drużynami spotkałyśmy się już nie raz i znamy ich możliwości. Jednak wytypowanie zwycięzcy było bardzo trudne, ponieważ w meczu pomiędzy dwoma bardzo wyrównanymi drużynami, wszystko może się wydarzyć. Myślę, że każdy miał trochę inne typy, jednak w głębi duszy na którymś przysłowiowym pudle znajdował się nasz team.
Na zakończenie turnieju zostałaś wybrana najlepszą przyjmującą. Dla ciebie to było duże zaskoczenie?
Tak, byłam bardzo zaskoczona. Wszystko działo się tak szybko. Przed chwilą jeszcze grałam na boisku, a po sekundzie słyszę swoje imię i dziewczyny wypychające mnie na środek. Idąc tam, aż mi się łezka w oku zakręciła. Było to dla mnie niesamowite, że po prawie dwóch tygodniach gorszych i lepszych meczach w Skopje zostałam doceniona i to jeszcze w taki sposób.
Zdradź proszę na koniec, jakie plany masz na najbliższe miesiące?
Teraz sezon kadrowy dobiegł końca i czas na zupełnie nowy początek oraz wyzwania. Od tego roku będę reprezentować barwy Stali Mielec, gdzie będę walczyć razem z nową drużyną o najwyższe stopnie. Najpierw jednak czas na kilkudniowy odpoczynek. A od weekendu zaczynam swoją przygodę w 1. Lidze.
Źródło: pzps.pl/ Katarzyna Porębska, fot. CEV