PÓŁFINAŁ MŚ U21: WŁOCHY - POLSKA 3:2


Reprezentacja Polski juniorów przegrała 2:3 (25:20, 25:20, 11:25, 20:25, 12:15) z Włochami w meczu półfinałowym mistrzostw świata U21 i w niedzielę zagra o brązowe medale czempionatu. W pierwszym półfinale Rosjanie pokonali 3:0 Argentyńczyków.

Pierwsze starcie półfinałowe należało do reprezentacji Rosji, która wygrała z Argentyną w trzech setach. Dwie pierwsze partie były niezwykle wyrównane, a o ich ostatecznym rezultacie decydowała gra na przewagi. Rosjanie wygrali 27:25 i 28:26, a w trzeciej odsłonie ewidentnie złamali opór siatkarzy z Ameryki Południowej, pozwalając rywalom na zdobycie jedynie 17 punktów. Kluczem do zwycięstwa była bardzo dobra i przynosząca punkty zagrywka siatkarzy Sbornej.

W drugim półfinale czekało nas starcie Włochów i Polaków, które od początku zapowiadało się emocjonująco. Na korzyść Azzurrich przemawiały własne hala i publiczność, a także fakt, że drużyna Italii w tym turnieju dotychczas nie straciła nawet seta. W szeregach reprezentacji Włoch możemy też  oglądać Alessandro Michieletto, świeżo upieczonego mistrza Europy w rozgrywkach seniorskich. Ponadto Biało-Czerwoni zagrają bez kapitana – Michała Gierżota, który do czasu kontuzji w meczu z Bułgarią, był najczęściej punktującym graczem czempionatu. To nie zmienia jednak faktu, że podopieczni Daniela Plińskiego mają swoje argumenty, jak chociażby imponujące parametry wzrostowe czy kąśliwe serwisy Antoniego Kwasigrocha, a usytuowanie Włochów w roli „papierowych” faworytów zdjęło z naszych kadrowiczów presję.  

Włochy – Polska 3:2 (20:25, 20:25, 25:11, 25:20, 15:12)

Pierwsza akcja meczu to punktowa zagrywka Alessandro Michieletto, która od razu zaangażowała w spotkanie sporą rzeszę włoskich kibiców. Nasi kadrowicze wydawali się jednak pozostawać obojętni na panujący w hali hałas, tym bardziej, że dało się w nim słyszeć także doping biało-czerwonych fanów. Podopieczni Daniela Plińskiego bardzo konsekwentnie dotrzymywali kroku rywalom, prezentując naprawdę świetną siatkówkę. Raz na tablicy wyników widniał remis, a za chwilę gospodarze znów odskakiwali na jedno- czy dwupunktowe prowadzenie. Przełomowym momentem były zagrywki Jakuba Krauta, który utrudniał Włochom przyjęcie zmuszając ich do błędów w ataku czy spotkania z polskim blokiem. Blok i gra w obronie były z resztą sporym atutem naszych kadrowiczów, a dobra gra w ofensywie przynosiła im jeszcze większy komfort. Dużo dobrego robiły kierunkowe ataki Antoniego Kwasigrocha, podobnie jak atomowe uderzenia Dawida Dulskiego. Reprezentacja Polski wygrała inauguracyjną odsłonę i tym samym objęła prowadzenie w meczu.

W drugiej partii znów oglądaliśmy świetną grę w bloku polskiego zespołu, która pozwoliła naszym kadrowiczom wyjść na prowadzenie (8:6). Włosi, którzy obawiali się spotkać z polską ścianą zaczynali popełniać coraz więcej własnych błędów, a to odbijało się na wyniku. Oddawane przez rywali punkty były wodą na młyn dla Biało-Czerwonych, którzy grali swoją siatkówkę. Cały czas polski blok przesuwał się za ofensywą gospodarzy, znacznie komplikując im zdobywanie punktów. Mało która piłka przedzierała się na polską stronę bez jakiegokolwiek kontaktu z blokującymi, a to demotywowało kadrowiczów Italii. Po raz kolejny podopieczni Daniela Plińskiego zapisali na tablicy wynik 25:20 i zwiększyli swoje prowadzenie. Teraz najważniejsze było utrzymanie koncentracji.

Niestety to założenie okazało się trudne w praktyce. Zmotywowani Włosi szybko wyszli na prowadzenie 7:3, stając się tym samym poważną przeszkodą w drodze do finału. Niestety w reprezentacji Polski mnożyły się błędy, a nasi zawodnicy wydawali się stracić wszystkie argumenty z poprzednich setów. Brakowało jakości w ataku, a blokujący stracili zdolność skakania w tempo, otwierając Włochom różne kierunki ataków. Na włoskiej stronie boiska trwał prawdziwy festiwal, a gospodarze dopingowani własną publicznością czuli się niebywale pewnie, tym bardziej, że tym razem to oni wiedli prym. O wysokiej przegranej 11:25 Polacy musieli jak najszybciej zapomnieć.

Czwarty set wyglądał lepiej, jednak cały czas to Włosi narzucali swój rytm gry. Obie drużyny dwoiły się w obronie, popełniały błędy i uparcie szukały rąk rywali. W końcówce Polacy odrobili kilka punktów, przy zagrywce Bartosza Gomułki, jednak chwilę potem zastygli w jednym ustawieniu, z którego nie udało im się już wyrwać. O tie-breaku przesądził as serwisowy Tommaso Stefaniego.

Tie-break rozpoczął się dla Biało-Czerwonych bardzo źle. W pierwszej rotacji Włochów piłkę do gry wprowadzał Alessandro Michieletto i to jego serwisy pozwoliły Azzurrim wyjść na wysokie prowadzenie (7:1). Polscy reprezentanci nie złożyli jednak broni, za co należy im się ogromny szacunek. Karkołomny pościg opłacił się i byliśmy świadkami emocjonującej końcówki, w której na zagrywce znów znalazł się leworęczny włoski przyjmujący. Mistrz Europy seniorów po raz kolejny utrudnił nam grę, a punktowy blok na Bartoszu Gomułce przesądził o tym, że to reprezentacja Włoch zagra o złote medale czempionatu.

Oficjalna strona turnieju: https://pl.volleyballworld.com/volleyball/competitions/men-u21-world-championship-2021/

Źródło: pzps.pl/ Anna Daniluk, fot. FIVB


DzieciMłodzieżNauczycieleBazy szkoleniowe - Akademie SOSBazy szkoleniowe - Szkoły PatronackieFacebook Młodzieżowej Akademii Siatkówki oraz Akademii Polskiej SiatkówkiRodzice