MŚ kadetek: Polki pokonały Portoryko i są w ćwierćfinale
Być może wcześniejsza niż zwykle pora rozgrywania meczu sprawiła, że Polki przystąpiły do niego nieco bojaźliwie. Biało-czerwonym brakowało skutecznych ataków, niepewnie grały również w przyjęciu i po autowym ataku Malwiny Smarzek przegrywały już 6:8.
Podopieczne Grzegorza Kosatki jednak z minuty na minutę łapały swój rytm gry i wyszły na dwupunktowe prowadzenie. Rywalki jednak nie chciały łatwo odpuścić. Jeszcze przed drugą przerwa techniczną doprowadziły do wyrównania, ale po ataku Smarzek to Polki schodziły z boiska z jednopunktową przewagą. Mistrzynie Europy w końcu zaczęły grać blokiem i dzięki temu udało im się uciec rywalkom. Przy stanie 22:18 trener zespołu Portoryko jeszcze próbował na przerwie poderwać swoje zawodniczki do walki. Częściowo mu się to udało, bowiem Polki straciły dwie kolejne piłki i tym razem o czas poprosił Grzegorz Kosatka. Po niej najpierw atak Magdaleny Damaske, a następnie błąd odbicia Rivery Wilmarie dały Polkom wygraną do 21.
Na początku trzeciego seta biało-czerwone popisywały się świetnymi atakami, które niestety przeplatały fatalnymi błędami. Przy stanie 6:6 na boisko upadła z grymasem bólu Malwina Smarzek i trener Grzegorz Kosatka zdecydował się na natychmiastową zmianę, wprowadzając na parkiet Małgorzatę Barszcz. Gra Polek posypała się, na boisku zrobiło się bardzo nerwowo i przy stanie 11:6 dla Portoryko na boisku pojawiła się Karolina Szczygieł. Przewaga rywalek rosła, a w polskim zespole na boisko wchodziły kolejne rezerwowe. Dopiero atak Karoliny Piśli (8:14) wybudził nasze siatkarki z marazmu. Na przerwie technicznej jednak traciły do co najmniej poprawnie grających siatkarek z Ameryki Środkowej aż sześć punktów. Mistrzynie europy w niczym nie przypominały zespołu ze spotkań grupowych i seryjnie traciły punkty po własnych, trzeba przyznać banalnych błędach. Od stanu 10:19 stanęły z kolei Portorykanki i biało-czerwone zdobywając pięć punktów z rzędu wróciły do gry w tym secie. Po asie serwisowym Klaudii Grzelak było już tylko 21:23, a po chwili dwa bloki dały naszym siatkarkom remis. W końcówce więcej szczęścia miały Polki, które wygrały ostatecznie 26:24 po grze, o której z pewnością chciałyby szybko zapomnieć.
W trzecim secie na boisku pojawiła się już Malwina Smarzek, którą do gry błyskawicznie przygotował fizjoterapeuta Kazimierz Żmuda. Polki od samego początku przystąpiły do gry skoncentrowane i szybko wyszły na prowadzenie 5:1. Polki dobrze grały blokiem ,ale niespodziewanie skuteczność odzyskały Portorykanki, które wykorzystując niedokładne przyjęcie naszych siatkarek, kończyły piłki w kontrach. Szybko zmniejszyły straty do jednego punktu i znów zrobiło się ciekawie. Gra biało-czerwonych wyraźnie stanęła w miejscu, znów zaczęły mnożyć się błędy, a rywalki nie zamierzały się poddawać i wyszły na trzypunktowe prowadzenie. Podopieczne trenera Kosatki dopiero od stanu 14:18 zerwały się do odrabiania strat, ale zespół Portoryko wyczuł swoją szansę. Rywalki coraz częściej omijały polski blok, na szczęście na boisku pojawiła się Karolina Szczygieł, która swoją zagrywką utrudniła rywalkom grę. Po kiwce Magdaleny Damaske Portoryko prowadziło jeszcze 21:20, Polki jednak szybko wyrównały. Potem Malwina Śmieszek została zatrzymana blokiem, a następnie jej atak został wyśmienicie obroniony i piłka wpadła w 9 metr naszego boiska. Po ataku Magdaleny Damaske powstało zamieszanie z winy sędziów i przerwa w grze trwałą kilka minut. Sędziowie długo rozmawiali ze sobą i z komisarzem w końcu jednak zdecydowali się kontynuowanie gry. Portorykanki nie dały się wyprowadzić z równowagi, obiły nasz blok a następnie zablokowały atak Malwiny Smarzek i było już tylko 2:1.
Kolejną partię nasze zawodniczki znów zaczęły nieco nerwowo, na szczęście rywalki trochę pomagały popełniając błędy i Polki osiągnęły dwupunktową przewagę. Gdy biało-czerwone nie kończyły ataków, Portorykankom udawało się obijać nasz blok lub skutecznie kiwać. Po pierwszej przerwie technicznej poziom spotkania raptownie spadł i po obu stronach siatki oglądaliśmy festiwal błędów. Mimo bardzo dobrej postawy portorykańskiej libero Mirandy Genesis na drugiej przerwie to Polki prowadziły 16:13 po asie serwisowym Karoliny Piśli. W końcówce nasz zespół prowadził już 23:19, dał sobie jednak odebrać tę przewagę i pozwoliły rywalkom wyrównać na 24:24. Ostatnią piłkę zablokowała Magdalena Damaske i Polki po słabym meczu awansowały do ćwierćfinału. Nasz zespół popełnił w tym meczu aż 24 błędy, na szczęście rywalki myliły się dziewięć razy więcej.
Polska – Portoryko 3:1 (25:21, 26:24, 22:25, 27:25)
Składy zespołów:
Polska: Smarzek, Śmieszek, Grzelak, Moskwa, Bałdyga, Damaske, Kulig (libero) oraz Fojucik, Barszcz, Szczygieł, Piśla
Portoryko: Velazquez, Otero, Montero, Rivera, Miranda, Rojas, Valle (libero) oraz Alvarez, Santos, Coronel, Kuilan
Z Tajlandii specjalny wysłannik PZPS - Bartosz Wencław.
Źródło: PZPS