TRENERZE, TOBIE UDAŁO SIĘ NAS ODKRYĆ - WSPOMNIENIE O ZBIGNIEWIE KRZYŻANOWSKIM
Trenerze Tobie udało się nas odkryć
Kilka dni temu siatkarskie środowisko obiegła bardzo smutna wiadomość – nagle odszedł jeden z najwybitniejszych trenerów żeńskiej siatkówki, wychowawca, nauczyciel, a ostatnio szef wyszkolenia Siatkarskich Ośrodków Szkolnych, trener Zbigniew Krzyżanowski. Od lat osiemdziesiątych pracował z uzdolnioną młodzieżą. Początkowo w maleńkim Węgrowie, prowadząc tamtejszą Nike od sukcesów w rozgrywkach młodzieżowych do kobiecej elity, poprzez pracę z reprezentacją Polski dziewcząt z roczników 1982 i 1983, z którą odnosił już po pierwszym roku wspólnych treningów sukcesy na arenie międzynarodowej – brąz na Światowych Igrzyskach Olimpijskich Dzieci i Młodzieży w Moskwie (1998), złoty medal mistrzostw Europy kadetek (1999), złoty medal Olimpijskich Dni Młodzieży Europy w Esbjerg (1999), czwarte miejsce na mistrzostwach Świata w Portugalii (1999). Po sukcesach z Węgrowem i reprezentacją juniorek młodszych przyszedł czas na seniorską kadrę kobiet oraz mistrzowskie tytuły z BKS Stalą Bielsko Biała – za każdym razem pod jego skrzydła trafiła zdolna młodzież, która rozwijała się dalej w seniorskiej siatkówce. Trudno wyliczyć wszystkie zawodniczki, z którymi krócej, bądź dłużej współpracował trener Zbigniew w tych latach. Nie ulega wątpliwości, że dla wielu z nas spotkanie z nim dało początek, bądź przyspieszyło rozwój późniejszych karier. Miał oko do talentów – nie takich oczywistych – odważnie i celnie odkrywał zdolną młodzież, która dla innych fachowców nie błyszczała najjaśniej. Nie chadzał w swej pracy szkoleniowej na skróty, zawsze przygotowany, szukający rozwiązań, konstruujący sprzęty wspomagające trening siatkarski, które ćwierć wieku temu były praktycznie niedostępne w polskich klubach. Tworzył drużyny i stawiał przed nimi wysokie cele – zawsze ambitne, ale nigdy ponad możliwości grupy. Nie poddawał się modom szkoleniowym, stale był jednak w procesie doskonalenia warsztatu trenerskiego. Wierzył w siłę zespołu i przede wszystkim jakościową pracę, która nie zawsze jest taka prosta z młodzieżą. Często zamyślony, stale analizujący, także w swojej ostatniej misji. Pracy z siatkówką poświęcił całe swoje trenerskie życie, ucząc pokolenia nie tylko zawodniczek, ale także młodych trenerów współpracujących m.in. w Siatkarskich Ośrodkach Szkolnych, które od ponad trzynastu lat współtworzył. Zawsze profesjonalny, starannie przygotowany – typ szalonego naukowca, który dąży do doskonałości zapominając przy tym o błahych sprawach. Marzyciel, który zarażał i zapraszał do swoich sportowych marzeń – czasem się myląc, być może popełniając błędy, ale zawsze wierząc, że wybrana przez niego grupa jest stworzona do sukcesu i zapisywania się na kartach historii polskiej siatkówki.
Trenera Zbyszka poznałam mając 7 lat. Był wielkim pasjonatem siatkówki i to właśnie on sprawił, że także i ja ją pokochałam. Dzięki swojej pasji i konsekwencji stworzył wspaniałą historie węgrowskiej siatkówki. Na pewno wiele osób podobnie do mnie jest mu za to wdzięcznych. Myślę, a raczej jestem pewna, że miał duży wpływ na to jaką osoba się stałam. Zawsze będę wracać pamięcią do naszych obozów sportowych w Serpelicach: porannych rozruchów, „chrztu” siatkarskiego, zabawy w podchody i oczywiście samego trenera dokładającego nam surówki – bo „są bardzo zdrowe”. Dla mnie jako małego dziecko to były najwspanialsze obozy jakie mogłam sobie wyobrazić. Pamiętam także nasze wspólne podróże do Sosnowca na zgrupowania kadry kadetek. Jak ja się bałam, trener nie był najlepszym kierowcą... Zawsze próbował mnie otworzyć, troszkę zmienić i właśnie podczas tych podróży, rozmową chciał na mnie wpłynąć. Jak to nastolatka stawiałam opór. Z perspektywy czasu myślę, że udało Ci się mnie Trenerze odkryć, ukształtować. Zawsze będę Cię serdecznie wspominać - wiąże się z Tobą mnóstwo wspaniałych wspomnień, zapamiętanych oczami dziecka i nastolatki - Mariola Zenik (Barbachowska), wychowanka Nike Węgrów, złota medalistka mistrzostw Europy kadetek (1999) i seniorek (2005), multimedalistka mistrzostw Polski. Trener Zbigniew nazywał ją w prywatnych rozmowach swoim największym odkryciem i wyzwaniem trenerskim.
Mawiamy, że "Sukces ma wielu ojców", ale w moim przypadku miał tylko jednego. To trener Krzyżanowski wziął mnie pod swoje skrzydła i dał możliwość rozwoju w Węgrowie, a później w reprezentacji Polski. Przekazał wiedzę i zaraził pasją, nauczył profesjonalnego podejścia. Wszystko co osiągnęłam w siatkówce, to jego zasługa. Za to jestem mu wdzięczna. Pamiętam jego "syczenie" na treningu - to świadczyło o tym, że myśli nad nowym ćwiczeniem – powiedziała Barbara Murawska (Merta), wieloletnia zawodniczka Nike Węgrów, reprezentantka Polski, medalistka mistrzostw Polski, trenerka.
Bardzo trudno uwierzyć w to, że Trenera Krzyżanowskiego już nie ma z nami. Ogromna strata. Wiele z nas ma mnóstwo wspomnień z nim związanych. Sporo myśli przychodzi do głowy, ale przede wszystkim brak słów. Pomijając fachowość i profesjonalne podejście do pracy był przede wszystkim naprawdę fajnym i dobrym człowiekiem. W naszej pamięci pozostanie wiele zabawnych sytuacji, w tym ta związana między innymi z wyjazdem na mistrzostwa Europy, na które pojechałyśmy w dziewięć, z trzema rozgrywającymi. Cały czas mnie i Stasię (Joanna Staniucha-Szczurek – red.) stawiał po dwóch stronach siatki na treningach. Mimo naszej przyjaźni mobilizował do rywalizacji i cieszył się, gdy spierałyśmy się i pojawiała się sportowa walka. Mówił do nas szybko i w bardzo charakterystyczny sposób, co do tej pory wywołuje uśmiech. Szykował dla nas tzw. laurki, które montował dla wszystkich w zespole na kasetach VHS po dobrych meczach, co na pewno nie było tak proste jak dziś w dobie cyfrowych nagrań i pochłaniało wiele czasu. Zdarzały się i inne zabawne momenty, praktycznie cały czas: przekrzywione plakietki, zapominanie o drobiazgach, charakterystyczne skracanie końcówek imion - wiele sytuacji, które będziemy wspominać przy naszych koleżeńskich spotkaniach. Będzie mi go bardzo brakowało, szczególnie, że zawsze czułam jego wsparcie jako zawodniczka, jak również teraz występując już w innej roli po karierze sportowej – dodała Aleksandra Jagieło (Przybysz), dwukrotna złota medalistka mistrzostw Europy, medalistka mistrzostw Polski, była zawodniczka bialskiej Stali i obecnie pani prezes BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała.
Po otrzymaniu wiadomości od Oli Jagieło o odejściu trenera Zbigniewa, nie mogłam uwierzyć w to co się wydarzyło. Mamy wiele wspólnych wspomnień, jako wówczas młode zawodniczki Bielska, które zdobyły z trenerem swoje pierwsze mistrzostwo Polski i później debiutujące z nim w reprezentacji Polski seniorek. Tych historii z związanym z trenerem Zbyszkiem jest mnóstwo – śmiesznych i zabawnych także – mogłybyśmy wszystkie napisać pewnie książkę z zabawnymi wspomnieniami. Trener Krzyżanowski był nietuzinkową postacią – naprawdę z „innej siatkarskiej bajki”. Do dzisiaj mam taką laurkę-montaż z transmisji telewizyjnych z muzyczką, przygotowaną przez trenera po pierwszym mistrzostwie Polski. Składał je sam, dla nas wszystkich. Zawsze był na punkcie siatkówki zafiksowany – to było jego życie, jego miłość. Chciałabym, aby każda i każdy z nas trenerek i trenerów miał takie podejście do pracy, szczególnie z młodzieżą. Był wyrazisty, takich ludzi się pamięta i oni wiele osiągają dzięki swojej pasji. Spotkaliśmy się po zakończeniu mojej kariery już w Szczyrku – ucieszył się szczerze, że jestem trenerką w szkole mistrzostwa. Był dumny i szczęśliwy, że jego byłe zawodniczki pozostają przy ukochanej dyscyplinie. Nawet jak już nie pracował sam jako trener, to nadal był bardzo zaangażowany w rozwój siatkówki, pełen pasji w działaniu. Pozostawił wiele po sobie, można powiedzieć, że taki mały testament siatkarki, który będzie służył kolejnym pokoleniom szkoleniowców w ich pracy. Zawsze będę go pamiętała uśmiechniętego, pełnego energii do działania, wspomnianej pasji. Trudno mi mówić o trenerze w czasie przeszłym – podsumowała Joanna Staniucha-Szczurek, reprezentantka Polski, medalistka mistrzostw Polski, była zawodniczka BKS-u Stal Bielsko-Biała, trenerka w NLO SMS PZPS Szczyrk.
Po wielu latach od naszej wspólnej przygody z młodzieżową reprezentacją Polski juniorek młodszych również miałam możliwość spotkać trenera Zbyszka w biurowcu Polskiego Związku Piłki Siatkowej w Warszawie. Niewiele się zmienił – skromny, kulturalny, ciągle w procesie, w drodze do doskonalenia siebie i innych szkoleniowców. Edukował przecież od zawsze: tworzył nagrania instruktażowe służące do nauki podstaw, publikacje, tłumaczenia, zachęcał do samorozwoju, stale pełen nowych pomysłów, które realizował m.in. przy okazji Młodzieżowej Akademii Siatkówki i Siatkarskich Ośrodków Szkolnych. Bywał czasem zamyślony, ale nadal pełen troski i ciepła do wszystkich współpracowników. Nie ukrywał w rozmowach dumy z osiągnięć swoich byłych zawodniczek i wyłowionych talentów trenerskich – chciał, aby pozostawali przy ukochanej dyscyplinie i troszczyli się o rozwój przede wszystkim dzieci i młodzieży, bo bez nich nie będzie seniorskich reprezentacji. Pamiętał wszystkie swoje zawodniczki, chętnie wspominał wychowanki z Węgrowa, młodzieżowych reprezentacji Polski, kadrę seniorską i mistrzynie z BKS-u. Skromnie podchodził do sukcesów – nie one były najważniejsze. Liczył się przede wszystkim drugi człowiek. Bardzo krytycznie oceniał swoje osiągnięcia – analizował błędy w pracy trenerskiej. Pomagał chętnie innym w ich rozwoju, zachęcał do poszukiwań i nowych wyzwań. Gdyby nie trener Krzyżanowski – mimo różnych naszych historii i doświadczeń – wiele z nas nie grałoby na najwyższym poziomie w Polsce, Europie i świecie a przede wszystkim nie przeżyłoby fantastycznej przygody. Nie stworzyłybyśmy relacji, nie nawiązałybyśmy przyjaźni, które trwają do dziś. O wspomniane relacje oparte były wszystkie zespoły trenera – jako młode zawodniczki, często tego nie widziałyśmy i nie doceniałyśmy. Szkoda, że nie będzie już dalszych rozmów o tym co było kiedyś i co jest jeszcze do poprawienia obecnie w szkoleniu najmłodszych. Byliśmy umówieni na spotkanie – bardzo żałuję, że się już nie odbędzie, ale dziękuję za każde, które po latach miało miejsce, a przede wszystkim za pierwsze powołanie na zgrupowanie i zaproszenie do siatkarskiej przygody.
Drogi trenerze! Dziękujemy za to, że miałeś przede wszystkim odwagę marzyć. Dziękujemy, że do tych marzeń zaprosiłeś nas. Pozwoliłeś nam wkroczyć na drogę siatkówki i wspólnie spełniać te piękne marzenia! – tymi pięknymi słowami pożegnała w sobotę trenera Zbigniewa Krzyżanowskiego Marlena Mieszała, niegdyś zawodniczka m.in. Nike Węgrów, BKS-u Bielsko-Biała i reprezentacji Polski.
Źródło: pzps.pl/ Marta Wójcik, fot. Puha-Volley