JAROSŁAW PRUSKI: POCZĄTKI BYŁY TRUDNE
– Może byś Jarek zorganizował u siebie jakiś turniej – słowa te Jarosław Pruski słyszał wielokrotnie, gdy przed laty ze swoimi podopiecznymi jeździł po Polsce. Grali głównie na wyjazdach.
Takie wypowiedzi gospodarzy zawodów „gdzieś w Polsce” zmobilizowały do szybkiego przejścia od pomysłów do czynów. – Wybór szybko padł na Łebę, która dysponowała świetną bazą noclegową oraz miała odpowiednią halę. Sześć drużyn, które zagrały w pierwszym turnieju, grało później w finale mistrzostw Polski. Obsada więc była silna – wspomina Jarosław Pruski.
Swoje pierwsze kroki pod siatką stawiał w Szkole Podstawowej nr 1 w Lęborku, później karierę kontynuował w miejscowej Pogoni. Wszechstronną podbudowę teoretyczną zdobywał na renomowanych AWF-ach w Gdańsku i Wrocławiu. W tej ostatniej uczelni uzyskał kurs trenera certyfikowanego klasy mistrzowskiej. „Papierów siatkarskich” może mu więc pozazdrościć wielu szkoleniowców.
- Początki były trudne. W kraju z pewną rezerwą, co trudno zresztą dziwić, podchodzono do tego pomysłu. Zespoły nie chciały przyjeżdżać. Z czasem poznano nasze zawody i teraz nie ma problemu z zapewnieniem frekwencji. Zaczęły się zgłaszać również zespoły zagraniczne. Po trzech latach zagrały młode siatkarki, a współorganizatorką została Pani Joanna Bieniek – powiedział Jarosław Pruski.
Jak podkreśla szef Projektu Siatkarskich Ośrodków Szkolnych Waldemar Wspaniały „wielu do Łeby może przyjeżdżać po naukę.” – Maraton jest organizowany perfekcyjnie i z rozmachem. Jarek przekonał władze samorządowe i sponsorów, że warto mu pomagać. Powstał znakomity produkt, z którego korzystają dzieci i młodzież z całej Polski – powiedział.
Mało kto wie, że w sportowym życiorysie Jarosława Pruskiego znalazło się również miejsce na piłkę ręczną. Nigdy tą grą specjalnie mocno nie był zachwycony, ale w jednostce Ludowego Wojska Polskiego, w której odbywał zasadniczą służbę wojskową nikt go o zdanie nie pytał. Trzeba było po prostu wyjść na boisko i zdobywać bramki. W dodatku u poborowego od razu zauważono ponad przeciętną sprawność fizyczną. Szybko piął się po drabinie handballa aż trafił do reprezentacji LWP. Było sporo wygranych meczów oraz turniejów i wyjazdy z drużyną do Czechosłowacji, NRD i Związku Radzieckiego. – Jednak po wyjściu do cywila wróciłem do siatkówki, swojej pierwszej sportowej miłości – powiedział Jarosław Pruski.
24. Maraton w Łebie dobiegł końca. Zarówno zwycięzcy jak i pokonani będą mieli co wspominać, bo jak podkreśla Waldemar Wspaniały turniejów w Łebie nie da się zapomnieć. – Jest w nich coś takiego, że na stałe zostają w pamięci – podkreśla szef Projektu Siatkarskich Ośrodków Szkolnych.
Nie ulega wątpliwości, że jest to jeden z największych i najbardziej udanych turniejów siatkarskich w Polsce i Europie.
Na pewno Maraton nie zdobył takiej renomy, gdyby nie wsparcie Pana Burmistrza Łeby i pozostałych władz samorządowych gminy i powiatu lęborskiego. Lista dobrodziejów jest długa. Są to zarówno firmy jak i osoby prywatne. Wszystkie gminy powiatu lęborskiego angażują się w organizację imprezy.
– Od wielu lat mam mocne wsparcie ze strony Polskiego Związku Piłki Siatkowej i Siatkarskich Ośrodków Szkolnych. Prezes PZPS Sebastian Świderski kontynuuje dobrą współpracę rozpoczętą – mówi Jarosław Pruski i zaprasza do Łeby na 25. Maraton.