- Była to nagroda dla tych dziewczyn za bardzo trudny i wymagający sezon, który zakończył się w najlepszy z możliwych sposobów - mówi Dawid Michor, trener zespołu GKS Wieżycy 2011 Politechniki Gdańskiej Stężyca, który w sobotą we własnej hali obronił mistrzostwo Polski juniorek.
Dawid Michor przyznał, że "jeszcze we wtorkowe przedpołudnie towarzyszyły mu emocje z walką o medale krajowego czempionatu juniorek". - Scenariusza ostatnich mistrzostw nie wymyśliłby najbardziej wytrawny reżyser. Finał z naszym zwycięskim tie breakiem był jak z klasycznego horroru. O sukcesie zadecydowała dojrzała postawa zawodniczek naszego klubu. Zaprezentowały one wiele jakości, w tym miejscu zwrócę uwagę przede wszystkim na hart ducha oraz nieustępliwość. Rozwiały one wszelkie obawy czy starczy nam zdrowia do końca turnieju - powiedział Dawid Michor.
Trener GKS Wieżycy 2011 Politechniki Gdańskiej Stężyca podkreślił "ogromną satysfację z sukcesu sportowego, odniesionego przed własną widownią". - W hali były pełne trybuny. Nie tylko w naszym odczuciu turniejowi towarzyszyła fantastyczna atmosfera. Nie przesadzę jeżeli powiem, że mistrzostwami żyła cała społeczność lokalna. Nasz sukces spotkał się ze sporym oddźwiękiem. Dziękuję tym wszystkim, którzy zaangażowali się w organizację mistrzostw Polski i wspierali ten turniej - podkreślił Dawid Michor. Uczestnicy i goście czempionatu podkreślali znakomitą organizację oraz wręcz dbanie o każdy szczegół.
Siatkarki GKS Wieżycy 2011 Politechniki Gdańskiej Stężycy czeka jeszcze gra w 1. Lidze Kobiet. - Pozostałe mecze potraktujemy szkoleniowo. Mamy już zapewnione utrzymanie w rozgrywkach - zakończył Dawid Michor. Można napisać bez ryzyka popełnienia większego błędu, że to nie koniec sukcesów młodych siatkarek ze Stężycy. Od piątku do niedzieli przed własną publicznością zagra zespół juniorek młodszych w ćwierćfinale mistrzostw Polski, prowadzony przez Jakuba Kreboka.
Stężyca staje się coraz bardziej znanym miejscem na krajowej mapie siatkówki młodzieżowej, na której mocną pozycję ma Częstochowa. W sobotę w Bartoszycach prowadzeni przez trenera Wojciecha Pudo zawodnicy Eco-Team AZS Stoelzle po wygranej w finale z Treflem Gdańsk zdobyli mistrzostwo Polski juniorów.
- W mistrzostwach mieliśmy swoje wzloty i upadki - mówi częstochowski szkoleniowiec. W grupie m.in. przegrali w pięciu setach z Treflem, ale wygrali dwa inne spotkania i znaleźli się w czwórce. Pokonali AT Jastrzębski Węgiel, rewanżując się za porażkę w mistrzostwach Śląska.
- Na pewno nie było łatwo - podkreśla Wojciech Pudo. - Grupa, która grała w Bartoszycach formowała się przez ostatnie miesiące, a intensywnie pracowaliśmy od sierpnia. Część zawodników zdobywała doświadczenie i umiejętności w II lidze, w której grał jeden senior Damian Zygmunt, tworzący coś w rodzaju pasa transmisyjnego między trenerem, a młodzieżą,
Jak podkreśla częstochowski szkoleniowiec, jego gracze zaprezentowali w mistrzostwach ogromny charakter i udowodnili przede wszystkim sobie, że grają na wysokim krajowym poziomie. Wygrany w finale tie break z Treflem był pierwszym zwycięskim piątym setem Eco-Team AZS Stoelzle w tym sezonie.
- Zawsze staramy się grać swoją najlepszą siatkówkę i walczymy o zwycięstwo - podsumował grę swoich zawodników Wojciech Pudo. Niektórzy z jego podopiecznych w kolejnym sezonie zagrają w klubach TAURON 1. Ligi Mężczyzn, co na pewno będzie sportowym i szkoleniowym awansem młodych zawodników.
Źródło: pzps.pl/ KP, fot. Justyna Matias, Piotr Sumara, Krzysztof Różański